Zlotowisko na czarno i biało
Znowu byłem na zlotowisku i kolejny raz spędziłem noc blisko tysięcy żurawi. Na fotografowanie miałem trzy dni i dwie noce, jednak tylko jedno popołudnie i poranek były „zdjęciowe”. Resztę czasu, jak to zwykle bywa, poświęciłem na szukanie odpowiedniego miejsca, obserwację, przygotowanie czatowni i noclegu. Do niemiłosiernie ciężkiego plecaka musiałem od razu zmieścić wszystko co potrzebne – do auta zdecydowanie zbyt daleko, przez ciężkie do przejścia błota. Każdy, choć najlżejszy pakunek, ogląda się w takich sytuacjach dwa razy i wiele potencjalnie przydatnych rzeczy zostaje w domu. Tym razem był to płaszcz przeciwdeszczowy, czego solidnie pożałowałem podczas oberwania chmury drugiego dnia. Nie mokłem jednak sam, co widać na poniższych ujęciach.
Żurawie stopniowo zapełniały rozległy teren rozlewiska, zlatując jeszcze długo po zachodzie słońca. O zmroku wycofałem się do namiotu (na szczęście suchego), gdzie mogłem się trochę ogrzać. Noc była jednak krótka. Sporo przed świtem musiałem wrócić na miejsce fotografowania, bardzo powoli, stawiając uważnie każdy krok. Z noclegowiska dochodziły raz po raz pomruki i pokrzykiwania, jednak żurawie nie były zbyt blisko. W miarę wynurzania się pierwszych sylwetek z czarnej, nocnej mgły, wszędzie wokół dostrzegałem stadka gęsi, sunących leniwie po wodzie.
Sesja owocna, w szczególności w przyrodnicze przeżycia. Tutaj kilka zdjęć pokazujących dobrze atmosferę mglistego przedświtu. W rzeczywistości jest równie monochromatycznie, choć wszystko skąpane w granatach.
No Comments